piątek, 14 lutego 2014

Miniaturka.

Pamparapamparararararararam ! Oto i jestem ! A z czym ? Z niespodzianką ! A co jest tą niespodzianką ? Miniaturka ! Z okazji tego, że są walentynki, chciałam napisać jakąś romantyczną miniaturkę z Draco i Hermiona w roli głównej. Nie wiem, czy jest dobra, bo piszę miniaturkę pierwszy raz w życiu. Starałam się, żeby wyszło romantycznie. Myślę, że mniej więcej mi się udało. Nie jest długa, ale ważne, że jest. Miłego czytanka.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
*** 

Pewna piękna, młoda, ciemnowłosa kobieta szła główną ulicą Londynu. Pisała sms’a do swojej przyjaciółki, Sary. Wybierała się z nią na spotkanie. Ubrana była w biało-czarną koszulę, czarne rurki oraz wysokie buty na koturnie. Na prawym ramieniu zawieszoną miała brązową torebkę. W jej uszach widniały złote kolczyki kuleczki, a na twarzy wyrazisty makijaż. Kobieta spieszyła się do pracy. Była asystentką szefa urzędu miasta. To bardzo poważna praca i nie wypadałoby się spóźniać. Ale ta konwersacja z Sarą… Otóż przyjaciółki kłóciły się o to, gdzie wychodzą wieczorem. Brunetka dostała od dzisiaj wieczorem dwutygodniowy urlop i planowała ten czas spędzić właśnie z przyjaciółką. Miały wyjechać do Szwajcarii, w góry, gdzie o tej porze roku już jest śnieg. Hermiona kochała narty. Po skończeniu Hogwartu zmieniła się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Ucięła kontakty z każdym swoim przyjacielem. Chciała się odciąć od tamtego świata. Świata czarodziei. Tylko dlaczego ? Przez największe świństwo wyrządzone jej przez Dracona Malfoya, czarodzieja czystej krwi. Minęło 5 lat, a ona nadal pamiętała, jakby to było wczoraj…

Hermiona energicznym krokiem wysiadła z pociągu Expres Hogwart po raz ostatni. Zaraz za nią wyszła Ginny, Pansy, Draco, Blaise, Luna, Harry, Teodor i Julie. Tak, przyjaźniła się z tą ósemką wariatów, bez których teraz nie wyobrażała sobie życia. Gdyby jeszcze rok temu ktoś powiedział jej, że jej chłopakiem i największą miłością życia będzie jej znienawidzony wróg, w dodatku Ślizgon, wyśmiałaby go. Teraz jest po prostu dobrze.
- Hermiona… - Szepnął jej do ucha ukochany męski głos. Uśmiechnęła się i odwróciła w stronę Dracona, by złożyć na jego ustach pocałunek. O dziwo, chłopak ją odsunął. Popatrzyła na niego zdziwiona.
- Coś się stało ? – Zapytała Hermiona, w myślach licząc, że nie chodzi o oddech.
- Musimy porozmawiać. – Hermiona była całkowicie wyluzowana, Draco natomiast śmiertelnie spoważniał. Złapał swoją dziewczynę za rękę i zaciągnął w kąt , tak, by nikt ich nie zauważył, nie usłyszał ani im nie przeszkodził.
- Draco, o co chodzi ? Czemu jesteś taki poważny ? – Hermiona po prostu martwiła się stanem byłego już Ślizgona.
- To koniec Hermiono. Nie możemy być razem. – Malfoy nie zwracał uwagi na to, jakie słowa wypowiadał. Działał pod wpływem adrenaliny, jednak wiedział, że mówi zupełnie poważnie. W oczach brunetki pojawiały się pierwsze łzy.
- Ty żartujesz, tak ?
- Jestem poważny, jak nigdy. Nie możemy być razem. Moim celem w życiu jest znalezienie sobie kobiety, która w pełni jest czarodziejką, która urodzi mi syna i który będzie czarodziejem czystej krwi. Kochałem, kocham i będę kochał cię szczerze, ale tylko w myślach lub samotności. Gdybym z tobą założył rodzinę, nie miałbym pewności, że nasze dziecko będzie czarodziejem, bo ty jesteś mugolaczką. Status za bardzo nas różni. – Zakończył swoje wyznanie blondyn. Stresowała go ta sytuacja. Mówił prawdę, mimo wszystko nie chciał jej mówić. Za bardzo kochał tą brązowooką istotkę, żeby jej prawić takie wyznania. Ale nie mógł inaczej. Widząc zapłakane tęczówki byłej Gryfonki, odwrócił wzrok.
- Ale… ale jak to możliwe ? Przecież parę miesięcy temu sam mówiłeś, że status krwi się nie liczy ! Draco, jak możesz ?! – Hermiona nie ukrywała, bardzo zabolały ją słowa tego człowieka.
- Mówiłem prawdę. Jednak ostatnimi dniami bardzo dużo myślałem nad tym wszystkim i doszedłem do wniosku, że to wszystko nie ma sensu. Jeszcze 8 lat temu byłaś dla mnie zwykłą szlamą. Zawsze nią byłaś, jednak ten rok… utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak jesteś kimś więcej. Zmieniłaś mnie i to na lepsze. Za to ci dziękuję. I za wspólnie spędzony czas także. Żegnaj. – Draco wolnym krokiem odchodził od Hermiony. Był niewzruszony tą sytuacją. Powiedział to, co uważał za słuszne. Nie zmieni już zdania.
- Draco ?! DRACO ?! – Była Gryfonka cały czas wykrzykiwała jego imię. Dławiła się własnymi łzami. Poniżała go. Nie mógł sobie na to pozwolić. Odwrócił się i szybszym krokiem szedł w jej stronę. Mogła sobie pomyśleć, że daje jej nadzieję, jednak on szedł tam w zupełnie innej sprawie. Patrzyli na nich wszyscy zebrani na peronie.
- Czego chcesz szlamo ? – Już dawno temu odzwyczaił się od tego tonu głosu. Był jadowity i oschły. A wzrok przewiercający od środka.
W tamtej chwili, kiedy Malfoy tak ją poniżył, zgubiła się w życiu. Odchodząc, zabrał jej serce za sobą. Hermiona bardzo długo nie mogła się pozbierać po takim upadku. Kochała go szczerze. Prawdziwie. A on po prostu się zabawił. Znajomi ostrzegali ją przed najgorszym, jednak ona była ślepo zakochana. Rzeczywiście, Draco tamtego czasu był dziwny w ostatnim miesiącu szkoły, jednak nie domyślała się, o co mogło chodzić. A sprawa wyszła na jaw wtedy na peronie. Tak okropnie wysyczał znienawidzone przez brązowooką przezwisko. Tak okropnie to zabolało. Ale ona też wiedziała, że ta decyzja jest słuszna. Miał wtedy rację. Widziała ból w jego oczach, gesty, kiedy płakała. To już po części jej wystarczało, żeby zrozumieć. Ale mimo wszystko okrutnie ją zranił. Brunetka tamtego dnia obiecała sobie, że już nigdy więcej nie będzie czarodziejką. Ignorowała listy od przyjaciół, wszystkie zaproszenia z ministerstwa na bankiety, nawet zaproszenia na bale w Hogwarcie lub propozycję współpracy w szkole magii. Złamała swoją różdżkę, a podręczniki, zdjęcia i wszystkie inne przyrządy magiczne spaliła albo wyrzuciła. Chciała się odciąć. I jej się udało.
                Hermiona tak się zamyśliła, że nie poczuła wibracji swojego telefonu. Odpisała jej Sara.

W takim razie chodźmy do Egg...

Napisała jej Sara. Egg to bardzo popularny klub nocny w Anglii. Akurat leży niedaleko domu Hermiony, więc nic jej nie szkodziło, by wybrać się tam z przyjaciółką. Zawsze może dojść do domu, gdyby jej się nie spodobało. Wejściówki dostaną na pewno i to bez problemu, ponieważ pracuje tam dobry znajomy Hermiony, Dudley. Brunetka przystała na propozycję swojej blondwłosej przyjaciółki. Odpisała jej. Żeby nie zapomnieć, gdzie idą, Hermiona zapisała sobie w swoim notatniku miejsce i godzinę spotkania. W tym notatniku ma dosłownie wszystko. Wszystkie najważniejsze informacje oraz kontakty, które mogłyby się jej przydać zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Przez nieuwagę brązowooka na kogoś wpadła. Utrzymała równowagę, jednak notatnik upuściła.
- Przepraszam. – Powiedział niski, cichy, męski, ale znajomy jej głos. Schyliła się po notatnik w tym samym czasie, co nieznajomy i w efekcie stuknęli się czołami. – Przepraszam. – Powiedział znowu głos. Hermiona wstała, natomiast nieznajomy podał jej notatnik. Przypadkowo spojrzał na kartkę, na której napisana była data, godzina i miejsce. Nie wiedział o co chodzi. I podniósł głowę na kobietę, z którą się zderzył. I wtedy pomyślał, że już ją gdzieś spotkał.
- To ja przepraszam, wpadłam na pana. – Odpowiedziała Hermiona, która wzięła z rąk nieznajomego notatnik. Wydawał się jej dziwnie znajomy. Głos znała na 99%, jednak wygląd nie za wiele jej mówił. Mężczyzna miał kruczoczarne, długie włosy związane w kitkę. Nos niekształtnie mały, a usta wąskie. Wystające kości policzkowe i wysokie czoło. Ale spojrzenie… stalowoszare tęczówki. Jak u…. Hermiona nie chciała wypowiadać tego imienia nawet w myślach. Mimo, że zrozumiała Malfoya, to i tak nie wybaczyła mu tego rozstania. Odwróciła się na pięcie i jak najszybciej ruszyła przed siebie.  Nie chciała sobie nawet psuć humoru, myśląc o nim. Pech chciał, że nieznajomy się nie odczepił… złapał ją za nadgarstek, zatrzymując tym samym.
- Czy ja pani nie znam ? – Zapytał zaciekawiony brunet.
- Nie. – Odpowiedziała krótko, zdając sobie sprawę z tego, że tonie w tęczówkach tej osoby. Odwróciła się i puściła biegiem. A co, jeśli to właśnie jest Malfoy, tyle, że po przemianie ?

***

Nastała upragniona godzina 17:00. Urlop Hermiony. Ten dzień ciągnął się jej niemiłosiernie. Miała dzisiaj mnóstwo papierkowej roboty. Ale nie mogła zapomnieć o przypadkowym mężczyźnie, na którego wpadła i jego oczach. Mogłaby przysiąc na Boga, że Malfoy ma identyczne. Stalowe u góry, przeistaczające się w błękitne z dołu. Wszędzie by je zapamiętała. Uświadomiła sobie, że ma uprzedzenie do imienia Draco. Ostatnio, kiedy myśli o byłym Ślizgonie, nigdy nie myśli o nim, jako o Draconie, a jak o Malfoyu. Wraca do punktu wyjścia. Może w końcu ten dupek przestanie ją prześladować w snach i śnić się jej każdej nocy?
                Gryfonka wolnym krokiem wyszła z budynku. Słońce świeciło na bezchmurnym niebie, zbliżał się zachód słońca. Noc zapowiadała się całkiem ciepła. W końcu pół miesiąca temu były jeszcze wakacje. Ciężko harowała w tegoroczne lato i bez zwątpienia należą się jej te dwa tygodnie odpoczynku. Także ją na to stać. Bez problemu. Nigdy nie narzekała na zarobki. A teraz, kiedy zajmuje naprawdę ważną posadę, nawet sobie tą pracę chwali.
                Hermiona w drodze powrotnej do domu miała jakieś dziwne wrażenie, że ktoś za nią idzie i ją obserwuje. Taki instynkt. Jednak kiedy się odwracała, nikogo nie było. Może się jej wydawało. Wchodząc do swojego domu, była Gryfonka uświadomiła sobie, że nie ma jakiejś dobrej kiecki. Szybko zatelefonowała do Sebastiana, swojego osobistego projektanta, który naprawdę znał się na modzie i świetnie dobierał kiecki i dodatki.
- Halo .? – Odpowiedział jej męski, spokojny głos w słuchawce. Pewnie jeszcze  był w biurze.
- Cześć Sebastian. Co porabiasz ? – Odparła rozentuzjazmowana brązowooka.
- Hej Mionka ! Dawno się nie odzywałaś. Jestem jeszcze w biurze, kończę suknię ślubną dla klientki. A ty co robisz ? – Humor Sebastiana chyba znacznie polepszył się, kiedy usłyszał w słuchawce ten ciepły głos. Aż chciało mu się żyć.
- Ja właśnie wróciłam z pracy. Dali mi dwa tygodnie urlopu. Pamiętasz może Sarę ? Opowiadałam ci o niej.
- Ach tak. To ta blondynka, która zajmuje się weterynarią, ale jest bardzo pozytywnie zakręcona. – Zaśmiał się krótko Sebastian.
- Tak, to ta. Wiesz… dzisiaj wychodzimy na imprezę, a ja nie mam za bardzo w czym iść… Czy byłbyś tak dobry i coś wybrał ? – Spytała z nadzieją w głosie Hermiona.
- Pewnie ! Wpadaj do mnie, to ci coś przygotuję ! – Sebastian ucieszył się z zamówienia. Uwielbiał dobierać Hermionie kreacje na różne okazje.
- Dziękuję, jesteś najlepszy ! Będę za 20 minut.
- Czekam. – Po tych słowach oboje się rozłączyli. Hermiona z powrotem zamknęła dom i ruszyła do biura Sebastiana, które znajdowało się 5 ulic od jej domu. Czyli daleko nie miała. Sebastian natomiast zabrał się za wybieranie pięknej kreacji odpowiedniej na ten wieczór.
***
- Sebastian ! – Zawołała Hermiona, kiedy weszła do biura swojego przyjaciela projektanta.
- Tutaj ! – Odkrzyknął jej głos dobiegający z kuchni. Brązowooka skierowała się w tamtą stronę. W kuchni rzeczywiście znajdował się Sebastian. Razem ze swoim partnerem, Christopherem. A tak, Sebastian jest homo. Ale przecież Hermionie to nie przeszkadzało, żeby się przyjaźnić z tym człowiekiem. Jest cudowny. Umie pocieszyć, rozbawić, wczuć się w czyjąś sytuację. Zawsze wie, co powiedzieć.
- Cześć Hermionka ! – Krzyknęli obaj panowie naraz. Hermiona zaśmiała się, a potem ucałowała zarówno jednego, jak i drugiego w policzek.
- Cześć chłopcy. Co tam u was ? – Uśmiechnęła się pięknie Hermiona.
- Wszystko w porządku, jakoś się kręci. – Odpowiedział Christopher i puścił jej oczko.
- Koniec tej gadaniny, mam dla ciebie świetną kieckę ! – Sebastianowi aż się oczy zaświeciły, kiedy wypowiadał to zdanie. Złapał Hermionę za rękę i zaprowadził do pokoju, gdzie szył, przygotowywał, przerabiał, naprawiał i nie wiadomo, co jeszcze robił z wszystkimi projektami, jakie do niego przychodziły. – A oto i nasze cudo ! – Ręką wskazał na materiał leżący na stole. I Hermiona zrozumiała, dlaczego tak mu się zaświeciły oczy. Sama zareagowała podobnie.
- Jest najpiękniejsza ! – Krzyknęła i rzuciła się projektantowi na szyję.
- Hej, bo jeszcze pomyślę, że kręcisz z moim chłopakiem ! – Zaśmiał się Christopher, który nagle wszedł do pokoju.
- Mówię ci Chris, dbaj o niego, bo to prawdziwy skarb ! – Uśmiechnęła się Hermiona, po czym wzrokiem wróciła do sukienki. Miała przed sobą materiał do połowy uda, o dwóch kolorach : czarnym, jako spódnica i neonowym żółtym, jako top. Do tego beżowa marynarka, czarne szpilki na platformie, z czerwoną podeszwą i dodatki. Kolorowe dodatki. Idealna na dziś. I na wiek Hermiony.
- Jeszcze raz wam dziękuję chłopcy. Idę do domu, koniecznie muszę przymierzyć to cudo ! – Uśmiechnęła się jeszcze raz była gryfonka. – Do jutra ! – Krzyknęła, wychodząc. Hermiona i Sebastian umówili się, że brunetka zawsze płaci za kieckę następnego dnia.
- Udanego wieczoru ! – Krzyknął jeszcze Christopher, jednak na pewno nie usłyszała go Hermiona.

***
- Hej Sara ! – Uśmiechnęła się szeroko Hermiona. Stała już przed klubem Egg, czekając na swoją przyjaciółkę, kiedy w końcu ją ujrzała. Blondynka także była cudnie ubrana. Sara, mimo zawodu weterynarza, także zajmowała się modą. Za czasów szkolnych Hermiony przysyłała jej i jej przyjaciółkom kreacje na bale. Blondynka także była przepięknie ubrana. Miała na sobie czarną sukienkę wysadzaną cekinami na „gorsecie”, granatową marynarkę, czarne szpilki oraz dodatki.
- No hej królewno. A skąd się urwałaś ? Z krainy neonu ? Ha ha oczywiście to żarty, pięknie wyglądasz Mionka. – Obie dziewczyny się zaśmiały. Podeszły do bramkarza, który wpuszczał poszczególnych ludzi na imprezę.
- Cześć Dudley ! – Dziewczyna przytuliła do siebie wyżej wymienionego.
- Witam drogie panie. – Odparł szarmancko brunet. Przepuścił dziewczyny w progu tak, by swobodnie mogły przejść. Panie uśmiechnęły się do siebie, po czym usłyszały coraz bardziej donośne dźwięki muzyki. W końcu znalazły się na głównej Sali, swoją drogą urządzonej bardzo ciekawie. Na środku był ogromny parkiet mieszczący około 80 osób, a po bokach boksy labo zwyczajne stoliki.
- Mionka, chodź tam. – Sara wskazała na pusty boks stojący w rogu Sali. Hermiona kiwnęła jej głową i razem udały się w wyznaczone miejsce. To będzie długa noc… 

***
Zarówno Sara jak i Hermiona były już porządnie wstawione. Urządziły sobie konkurs, która wypije więcej drinków, bez przerwy. Zakończyło się na zwycięstwie doświadczonej za czasów Hogwartu Hermiony, która zdołała wypić 3,5 drinka. Sara wypiła tylko 3. Tylko, czy aż ? Na chwilę obecną blondynka tańczyła z jakimiś dwoma starszymi facetami na parkiecie, a Hermiona piła wodę. Naprawdę miała doświadczenie w sprawach picia. W sumie wypiła już 5 drinków i dwie kolejki, a wygląda, jakby była trzeźwa. I tak się czuje.
                I w tamtym momencie stała się rzecz bynajmniej dziwna. Hermiona zauważyła, ż do jej stolika wolnym krokiem idzie facet, na którego wpadła dzisiaj, kiedy spieszyła się do pracy. Skąd on wiedział, że ona tu będzie ?!
- Witam piękną panią. – Uśmiechnął się facet, siadając naprzeciw Hermiony. W tym momencie jego głos brzmiał zupełnie identycznie, jak Malfoya. Hermiona nie dała tego po sobie poznać, ale szczerze miała ochotę spotkać tu tego typa. Tylko jak sprawdzić, czy to jest on ? Hmm…
- Jestem Hermiona. – Kąciki ust brązowowłosej lekko drgnęły, unosząc się w górę i tworząc delikatny uśmiech.
- Patrick. – Chłopak ucałował dłoń Hermiony, którą przed chwilą wyciągnęła w jego stronę. Czyli to nie Draco…
- Piękne imię, miałem kiedyś znajomą o podobnym. – Uśmiechnął się Patrick. Hermiona także się uśmiechnęła. W pewnym sensie się zawiodła, że to nie Malfoy. – Powiedz, Hermiono, dlaczego zdaje mi się, że gdzieś się już spotkaliśmy ? – Pat był wyraźnie zainteresowany osobą Hermiony.
- Nie mam pojęcia. Kiedy na ciebie wpadłam, w pierwszej chwili przypominałeś mojego byłego. Twoje oczy są identyczne. – Hermiona zarumieniła się lekko. To brzmiało jak flirt. Ale Patrick nie był brzydki. Był bardzo przystojny. Brązowooka zupełnie nie wiedziała, dlaczego pomyślała o tym w tamtej chwili. A chodziło o to, że od czasu rozstania z Malfoyem nie była na ani jednej randce. Ani jednej. To znaczy… owszem, Sara wysyłała ją na jakieś randki w ciemno, ale wszyscy partnerzy byli albo gejami, których wysyłała matka, bo nie mieli w takim wieku dziewczyny, albo bogatymi napaleńcami, którzy chcieli cię przywiązać do łóżka i już z niego nie wypuszczać. 
- Ty też przypominasz moją byłą. Może wyjdziemy gdzieś się przejść ? – Zaproponował brunet. Hermiona pokiwała głową i wstała. Ruszyła do wyjścia, gdy poczuła na swoim ramieniu czyjś uścisk.
- Znasz go od 5 minut i już chcesz się z nim pieprzyć ? – Zaśmiała się jej do ucha Sara. Tymi słowami wywołała uśmiech na twarzy ciemnowłosej.
- Spadaj zboczeńcu !! – Hermiona także się zaśmiała. W końcu wyszła na świeże, choć lekko mroźne powietrze.
- Hermiona… wszystko w porządku ? – Zapytał Dudley stojący przy wejściu.
- Tak, dziękuję. – Uśmiechnęła się Hermiona i poszła za Patrickiem.
- Skąd znasz tego bramkarza ? – Zainteresował się brunet.
- Dudley to mój dobry znajomy. Zresztą… ok., już nic. – Zakończyła temat Hermiona i odwróciła głowę w drugą stronę.
- Hej, nie ma tak ! Dokończ… - poprosił błagalnie Patrick. Coraz bardziej przypominał Hermionie Malfoya, mimo, że nim nie był. To oznaki tęsknoty ? Czy jak ?
- Przepraszam, Patrick, ale nie. Nie zrozumiałbyś, bo to skomplikowane, a poza tym to należało do czasów mojej przeszłości, o której chcę myśleć jak najrzadziej, albo najlepiej w ogóle zapomnieć. – Odparła Hermiona i posmutniała.
- Przepraszam, nie wiedziałem. – Zmieszał się Patrick. Tak samo uciekał wzrokiem, kiedy się krępował, jak Malfoy. Ale dlaczego Hermiona cały czas porównywała go do Malfoya ?!
- Nie szkodzi, wszystko ok. – Uśmiechnęła się brunetka.
- Chodź, zabiorę cię w piękne miejsce. – Ożywił się Patrick. – Ale muszę ci zawiązać oczy.
- O nie ! Tak się nie dam ! – Oczy Hermiony zrobiły się znacznie większe, niż dotychczas.
- Proszę, zaufaj mi. Mogę ci powiedzieć, że dobrze znasz to miejsce, jednak jestem pewien, że nigdy go nie widziałaś z takiego miejsca, które sam odkryłem. Jeśli to dla ciebie krępujące, to powiedz, pójdziemy bez zawiązywania oczu. – Jego wzrok osadził się na twarzy Hermiony.
- Przepraszam. Znamy się od 10 minut, nie ufam ci tak bardzo. Możemy pójść bez zawiązywania oczu ? – Hermiona zgodziłaby się, gdyby nie fakt, że za bardzo przypominałoby jej to o najpiękniejszej randce w jej życiu, oczywiście z Draconem.
- Oczywiście. – Uśmiechnął się Patrick. Zaoferował brunetce swoje ramię, które ta chętnie przyjęła. – To… może opowiesz mi coś o sobie ? – Zaproponował.
- Hmm… cóż tu można opowiedzieć ? Po prostu jestem zakręconą brunetką, która uwielbia zakupy i modę, a w każdej wolnej chwili chodzi na imprezy. Jestem pracoholiczką i dobrze mi z tym. Po prostu jestem sobą. – Odpowiedziała Hermiona i wzruszyła ramionami. – A ty ?
- A ja… wiesz, chyba byś nie zrozumiała, albo byś mnie wyśmiała i stwierdziła, że powinienem się leczyć, albo na stałe zamieszkać w psychiatrycznym.  – Patrick odwrócił wzrok. Usłyszał perlisty śmiech Hermiony. Teraz jest pewny, skądś ją zna.
- Obiecuję, że nic takiego nie powiem ! I że cię nie wyśmieję ! Najwyżej się uśmiechnę. – Wyszczerzyła zęby była gryfonka.
- Pracuję w ministerstwie. – Powiedział cicho Pat.
- Ooo… całkiem ciekawa praca. Nie ma się czego wstydzić. Chociaż… muszę ci powiedzieć, że kiedyś tam byłam parę razy i jakoś nigdy cię nie widziałam. – Zdziwiła się brunetka.
- Bo nie do końca chodzi mi o to ministerstwo. – Patrick nie patrzył na Hermionę.  
- Ahaa, to proste. Jesteś czarodziejem.  – Oczy Patricka urosły do rozmiarów spodków od herbaty. Skąd Hermiona mogła o tym wiedzieć. Popatrzył na nią zszokowany. Zaczęła śmiać się z jego wzroku. – Hahahahaha no nie patrz tak na mnie ! Też jestem… a raczej byłam czarodziejką. – Odpowiedziała zwyczajnie.
- Jak to byłaś ? To tak się da „już nie być” ? – Mówiąc ostatni zwrot, Patrick pokazał cudzysłów w powietrzu.
- Urwałam wszelkie kontakty ze światem czarodziei. Jestem czarodziejką, ale w żaden sposób nie używam magii, więc tak jakby nie jestem nią.
- Czemu zrezygnowałaś z magii ? – Dopytywał się chłopak.
- Sorry, ale nie znam cię. Nie chcę o tym mówić. – Powiedziała Hermiona, która posmutniała. – A dokąd ty mnie tak właściwie zabierasz ? – Zmieniła temat.
- W najpiękniejsze, jak dla mnie miejsce w całej Anglii. – Uśmiechnął się Patrick tajemniczo. I tym uśmiechem jeszcze bardziej utwierdził Hermionę w przekonaniu, że ona go zna.
                Spacerowali tak jeszcze przez 10 minut. Doszli do gęstego żywopłotu w centralnej części miasta. Hermiona mogłaby przysiąc, że akurat w tym miejscu nie ma nic, czego ona by nie widziała. A może jednak… Bardzo się zdziwiła, kiedy Draco… wszedł do żywopłotu. Okeeej, czyli jeszcze nie widziała wszystkiego. Zauważyła rękę machającą w jej stronę i dającą jej znak, by też tam weszła. I brązowooka popatrzyła na swoje buty. Jak ona ma przejść w piętnastocentymetrowych szpilkach przez żywopłot ?! Ściągnęła obuwie i (wiedząc, że marne będą tego skutki) weszła do krzaków. O dziwo, była tu wydrążona ścieżka. I nie trzeba się było schylać, żywopłot był normalnych rozmiarów.
- To żywopłot magiczny, tak ? – Zapytała jeszcze Hermiona dla pewności.
- Tak. – Głos Patricka tak bardzo przypominał jej głos Malfoya…
Dwójka znajomych szła żywopłotem przez okrągłe 5 minut. A potem były schodki w górę. Patrick wyciągnął rękę w stronę Hermiony. Po kilkunastu schodkach w górę w końcu brunetka zobaczyła jakieś światełko. Wyszli z tunelu. I rzeczywiście, brązowooka zobaczyła najpiękniejsze z najpiękniejszych miejsc możliwych na świecie. A jeśli nie najpiękniejsze, to najromantyczniejsze. Był to bardzo szeroki taras z mnóstwem kwiatów, stolikiem i krzesłami, mini fontanną oraz przepięknym widokiem rozciągającym się na panoramę miasta oraz Tamizę. Uroku dodawały małe świeczki porozstawiane wszędzie i tworzące różne rysunki i napisy. Do barierki uformowana była ścieżka. Miejsce wprost idealne na walentynki. Na środku balkonu leżał jeszcze na ziemi koc i koszyk. Czyli przygotowanie na piknik.
- I jak ci się podoba ? Sam stworzyłem to miejsce. – Uśmiechnął się Patrick.
- Piękne… - Hermiona zdołała powiedzieć z siebie tylko tyle. Ten widok zapierał jej dech w piersi… Widzę, że przygotowałeś się na upojną noc ze swoją wybranką z imprezy. I że to niby ja mam być tą wybranką ? – Pokazała na siebie palcem brunetka. I znów skojarzenie z Malfoyem… to w jego stylu, przygarnianie panienek na jedną noc.
- Nie. Nie o to mi chodziło. Owszem, nie wiedziałem, że cię tu dzisiaj zaproszę, ale nie miałem pojęcia, że w ogóle z kimś tu dzisiaj przyjdę. Planowałem przejść się z tobą pod Big Bena, ale kiedy powiedziałaś mi, że jesteś czarodziejką, musiałem cię tu przyprowadzić. Po prostu. – Odparł spokojnie Patrick. Jestem wyjątkowa, pomyślała Hermiona.
- W takim razie przepraszam za oskarżenia. – Uśmiechnęła się lekko była gryfonka.
- Usiądziemy ? – Wskazał na barierkę chłopak. Dziewczyna pokiwała głową i podeszła do grubej, kamiennej barierki, by potem na niej wygodnie usiąść, oprzeć się o murek za sobą i rozkoszować widokiem.
                Hermiona i Patrick rozmawiali naprawdę bardzo długo. Po prostu się poznawali. Obu pasowała swoje wzajemne towarzystwo. Dobrze się dogadywali i uzupełniali. Hermiona przez całą „randkę” coraz bardziej była pewna, że rozmawia z Malfoyem, mimo, że to niemożliwe. Patrick natomiast coraz bardziej się przekonywał, że zna Hermionę, jednak nie ma pojęcia, skąd. W obecnej chwili, siedzieli bardzo blisko siebie. On obejmował ją ramieniem, on miała głowę ułożoną na jego torsie. Otworzyła się przed nim, opowiedziała mu o swojej historii z Draconem. Niezupełnie, bo trochę pozmieniała, ale i tak wątek jest ten sam. Opowiedziała mu, dlaczego zerwała z magią. A on bez problemu ją zrozumiał. Sam nawet powiedział, że czasem brak magii jest lepszy, niż ona sama. Hermiona podniosła głowę i popatrzyła przed siebie, Patrick cały czas patrzył na nią.
I ona też popatrzyła na niego…
Patrzyli sobie teraz w oczy na równi…
Stal topiła się w miodzie…
Lód topił się w ogniu…
Ich twarze były coraz bliżej siebie…
Oboje tego chcieli…
On, bo szczerze zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia…
Albo wydaje mu się, że już ją zna…
Ona, bo chce zapełnić pustkę…
Albo wydaje jej się, że już go zna…
Ich nosy stykają się ze sobą…
Jedno czuje rozgrzany oddech drugiego na swoich wargach…
I odwrotnie…
I w końcu dochodzi do pocałunku.
Najpierw jest to delikatny, aksamitny pocałunek, który z czasem przeradza się w szalony taniec języków i dominację. Oboje coś czują… Jednak Hermiona mocniej. Ma takie dziwne przekonanie, że…  już gdzieś poznała te usta. Oderwała się nagle od Patricka.
- Malfoy…- Wyszeptała cicho.
- Granger… - On także bał się podnieść głos.
Oboje mierzyli się wzrokiem. Draco nie mógł uwierzyć w to, co się dzisiaj wydarzyło. Los z powrotem skierował go do jego najpiękniejszej, najmądrzejszej i najcudowniejszej Hermiony. Tak bardzo za nią tęsknił. Każdej nocy przez te 5 lat śniły mu się te okrutne słowa, jakie wypowiedział wtedy na peronie. Nie mógł sobie wybaczyć, że coś takiego powiedział. Jakim cudem takie coś przeszło mu przez gardło ?
- Hermiono, wysłuchaj mnie…
- Draco…
- Ciii… Proszę, wysłuchaj. Wiem, że jestem największym dupkiem na świecie. Wiem, że kompletnie na ciebie nie zasługuję. Te słowa, które wypowiedziałem wtedy na peronie… To nie była prawda. To był impuls. – Łzy leciały z oczu obojga. – Nie rozumiem do dzisiaj, jak mogłem się tak zachować. Śnisz mi się każdej nocy. Śnią mi się te słowa, które do ciebie wypowiedziałem. To dla mnie gorsze tortury, niż Crucio. Pomyślałem, że kiedy zmienię imię, nazwisko i wygląd, zapomnę o tym, co się stało. Chciałem nowego życia. Ale to nic nie dało. Nigdy o tobie nie zapomniałem i nie chcę zapomnieć. Hermino… - Hermiona zatkała jego usta pocałunkiem. Tyle starczyło do szczęścia obojgu. Nie potrzebowali niczego więcej, jak siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz