Wojna właśnie się skończyła. Zło nie zagrażało już światu
czarodziei. Miało to zarówno dobre, jak i złe znaczenie. Dobre, ponieważ ludzie
nie będą się bali wychodzić z domu, na spacery, spotykać w miejscach
publicznych ze znajomymi. Złe, ponieważ zginęło mnóstwo osób – zarówno
przeciwników, jak i sprzymierzeńców Lorda Voldemorta. Ofiarami byli całkiem
niewinni ludzie, tacy jak Fred Wesley, Remus Lupin, czy Nimfadora Tonks. Harry
siedział właśnie w wielkiej Sali, gdzie leżały poprzykrywane ciała nieżywych, łzy
kapały mu na ziemię strumieniami. Siedziała z nim Hermiona Granger, jego
najlepsza przyjaciółka i siostra, której nigdy nie miał.
- Harry, proszę ! Nie płacz… - Powiedziała Gryfonka,
przytulając do siebie Wybrańca. Odwzajemnił gest, wtulając się w jej miękkie
włosy.
- Hermiono, mam poczucie winy. Te wszystkie osoby zginęły
przecież przeze mnie ! – Odparł na jednym tchu Harry, zanosząc się coraz to
bardziej łzami.
- Nie prawda. One wcale nie zginęły przez ciebie. Zginęły,
ponieważ, tak jak ty, ratowały świat czarodziei. Zmarły w słusznej sprawie. –
Powiedziała zgodnie z prawdą Hermiona.
- Mówisz tak tylko, żeby mnie pocieszyć. – Zaperzył się
Harry.
- Może i tak, ale pomyśl o tej lepszej stronie. Gdyby
Syriusz widział twoje poczynania, były najdumniejszym człowiekiem na świecie.
Pewnie teraz Fred, Lupin i Tonks opowiadają mu wszystko. – Uśmiechnęła się
blado. Odwzajemnił uśmiech i otarł z policzków łzy.
- Dzięki, mała. Ty to zawsze umiesz człowieka pocieszyć.
Kocham cię za to siostrzyczko. – Tylko Harry używał wobec Hermiony takich
określeń, jak „mała”, czy „siostra”. Uśmiechnął się szerzej i pocałował
dziewczynę w policzek.
- Ja ciebie też braciszku. – Ukazała rząd śnieżnobiałych,
równiutkich zębów. To po części też zasługa Malfoya, że są równe. Pamiętała
dobrze, jak rzucił na nią zaklęcie powiększających zębów w czwartej klasie.
- No, bo pomyślę, że ktoś tu mi odbija dziewczynę ! –
Powiedział jakiś głos dobiegający zza ich pleców i nagle ukazał się im Ron.
Minę miał dosyć ponurą, ale próbował się uśmiechnąć.
- Och, nie martw się, jestem tylko twoja. – Wyszczerzyła
zęby. Rudowłosy usiadł przed nimi „po turecku”.
- Jesteście razem ? – Spytał zaskoczony Harry. Wreszcie mu się udało, pomyślał widząc
minę Rona na słowa Hermiony. – Gratuluję. Oby się wam poszczęściło.
- Dzięki. – Wypowiedzieli jednocześnie Ron i Hermiona, a po
chwili cała trójka wybuchła śmiechem.
- Jak trzyma się Ginny i pani Wesley ? – Spytała z powagą
Hermiona swojego chłopaka, kiedy w końcu opanowała się.
- Mama już trochę się opanowała. Stara się wytłumaczyć
Ginny, że to dla dobra świata się poświęcił i że tam – uniósł głowę trochę w
górę, pokazując gestem, że chodzi mu o niebo – będzie mu znacznie lepiej, co
tutaj. Gin natomiast jest nieugięta. Do głowy sobie wbiła, że lepiej by było,
gdyby to ona zmarła, a nie Fred.
- Pójdę z nią porozmawiać. Może jakoś jej pomogę. – Odparła Hermiona i wstała, ruszając ku
końcowi Sali, gdzie spoczywała pani Wesley z mężem, Ginny i Georgem.
- A jak ty się trzymasz stary ? – Zapytał Harry Rona, jednak
Hermiona nie usłyszała odpowiedzi, ponieważ oddaliła się od nich. Szła powoli,
rozglądając się po bokach. Widziała twarze zapłakane, ale też uśmiechnięte.
Każdy w tej bitwie coś stracił. I bardzo ciężko będzie mu to znaleźć. Gryfonkę
coś podkusiło, żeby obejrzeć się do tyłu. Spoglądnęła przez ramię i ujrzała
szarookiego Ślizgona o platynowych włosach, który uśmiechał się ponuro.
Zastanawiała się, czy on naprawdę ma taką czelność wracać tutaj tak po
wszystkim i jeszcze głupio się uśmiechać ? Z chęcią by do niego podeszła,
uderzyła w twarz i nakrzyczała na niego, jak jakaś wariatka, ale na głowie
miała ważniejsze sprawy. Ginny. Szybko skierowała się w tamtą stronę. Kiedy
rudowłosa ujrzała przyjaciółkę, wyrwała się z objęć matki i pobiegła do
Gryfonki. Wtuliła się w nią, szlochając cicho.
- Spokojnie, Gin. To nie twoja wina. – Pocieszała rudą
przyjaciółka.
- Och, Her-Hermiono… D-dlaczego to właśnie musiał być F-Fred
?- Wyszlochała. – P-przecież to mógł być każdy, nawet ja, a tu a-akurat Fred.
To wszystko m-moja wina.
- Ciii. Nie mów tak, Ginny. Nic nie jest twoją winą. Fred
dobrze wiedział, w co się pakuje. Zginął w imię czarodziejów. Na pewno wszyscy
są mu ogromnie wdzięczni, że walczył do końca. Mi także będzie go brakować. Ale
zawsze jest sposób, żeby się z nim porozumieć. – Powiedziała łagodnym głosem
Hermiona. Ginny nagle odchyliła się, by spojrzeć w oczy przyjaciółki i
dowiedzieć się, jak pogadać z bratem, którego tak bardzo kochała.
- J-Jaki ? – Zapytała ruda.
- Możesz pogadać z nim w snach, albo we wspomnieniach. Na
zdjęciach, oraz w pamięci. Jest naprawdę wiele sposobów na rozmowę z umarłymi.
– Odparła spokojnie brunetka.
- Wierzysz w to ?
- Oczywiście.
- Dziękuję ci Mionka. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. –
Powiedziała Ginny i uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy. Obiecaj mi, że nie będziesz już płakać z
powodu Freda. Powinnaś myśleć o nim, jako o wspaniałym człowieku, który dokonał
wielu wartościowych rzeczy na tym świecie. Powinnaś kojarzyć go pozytywnie i z
uśmiechem.
- Jasne. – Tu uśmiechnęła się szczerze i głęboko. –
Posiedzisz z nami ?
- Wiesz… chyba pójdę się trochę przewietrzyć. Odetchnąć
świeżym powietrzem.
- Jasne. – Powiedziała tylko Ginny. Przytuliła się do
Hermiony i poszła w stronę mamy.
Brunetka natomiast wyszła przez drzwi wielkiej
Sali, kierując się w stronę błoni, które przypominały jedne, wielkie
gruzowisko. Dostała się tam dość szybko. Usiadła na wielkim kamieniu. Teraz
spoglądała w stronę zamku, a raczej jego pozostałości. Porozwalane wieże, mury,
bramy zamku. Wszystko to było jedną ogromną ruiną. Wiedziała, że żeby wrócić tu
we wrześniu i dokończyć ostatni rok nauki, sporo się napracuje razem z innymi
czarodziejami, aby odbudować to wielkie zamczysko, ale wiedziała jedno. Warto.
Dzisiaj był 2 maja. Dzisiaj światu czarodziei nie zagraża już żadne
niebezpieczeństwo i każdy zaczyna swoje życie na nowo.
♥ ~~ ♥ ~~ ♥ ~~ ♥ ~~ ♥ ~~ ♥
Cześć wszystkim ! I mamy prolog :) Trochę nad nim myślałam no i powstało sobie coś takiego. Ten wstęp nie do końca wiąże się z dalszą częścią opowiadania, ale mogę wam powiedzieć, że akcja będzie rozgrywać się w Hogwarcie na siódmym roku. Kolejny rozdział najprawdopodobniej w piątek !
Paap, Miss N. Ka
Zajebista książka stara! :3
OdpowiedzUsuń