Hermiona siedziała właśnie w kuchni i zajadała zrobione
przez siebie kanapki. Minęły dwa dni od wyjazdu Wesleyów do Włoch, a Ginny
jeszcze nie napisała ! Czy coś się stało ? Może mieli jakiś wypadek ?
Dziewczyna bardzo nie chciała takiego obrotu spraw. Niee, to na pewno nie
możliwe. Dojechanie samochodem osobowym na drugi koniec Europy musi trochę
potrwać.
Nagle myśli Gryfonki przerwało pukanie do okna w salonie. Hermiona wstała z krzesła i poszła do salonu sprawdzić, o co chodzi. Na parapecie zauważyła brązową, niewielką sówkę. Świnka, pomyślała. Szybko pobiegła do okna i otworzyła je na oścież, żeby zwierzątko mogło swobodnie wlecieć do pomieszczenia. Sowa zatoczyła kółko w pomieszczeniu, a następnie usiadła na oparciu fotela i wyciągnęła prawą nóżkę, do której przywiązany był list. Brunetka bez zastanowienia podbiegła do sówki i zdjęła list, po czym zaczęła czytać.
Nagle myśli Gryfonki przerwało pukanie do okna w salonie. Hermiona wstała z krzesła i poszła do salonu sprawdzić, o co chodzi. Na parapecie zauważyła brązową, niewielką sówkę. Świnka, pomyślała. Szybko pobiegła do okna i otworzyła je na oścież, żeby zwierzątko mogło swobodnie wlecieć do pomieszczenia. Sowa zatoczyła kółko w pomieszczeniu, a następnie usiadła na oparciu fotela i wyciągnęła prawą nóżkę, do której przywiązany był list. Brunetka bez zastanowienia podbiegła do sówki i zdjęła list, po czym zaczęła czytać.
Droga Hermionko !
Dojechaliśmy
na miejsce cali i zdrowi. Nie sądziłam, że Włochy mogą być tak piękne ! Cudne miejsce i ładne
widoki. A jak tam u ciebie ? Wszystko w porządku ? Zdążyłam się już stęsknić! Nie jestem pewna, czy wpasuje się
w nowe otoczenie. Coraz częściej myślę o powrocie. Nie umiem mieszkać
pod jednym dachem z Ronem. To wszystko mnie przerasta. Spodziewaj się
mnie za niedługo.
Całuję,
Ginny.
Uff, całe szczęście, że dojechali szczęśliwie, pomyślała Hermiona. Tak bardzo się o nich bała… Ale wszystko teraz w porządku . Ciekawe, co wykombinuje Ginny ? Czy aż tak będzie uprzykrzać życie rodzicom i braciom, że pozwolą jej wrócić ? Byłoby fajnie, gdyby wróciła i to najlepiej jeszcze na wakacjach, żeby razem mogły iść do Hogwartu. Nagle Hermiona poczuła lekkie ukłucie. Ale nie w sercu, czy brzuchu. Na ramieniu. Świnka dała jej o sobie znać. Gryfonka tak się zamyśliła, że kompletnie zapomniała o odpisaniu. Popatrzyła na zegarek. 16:45. O nie ! Jeśli za 5 minut nie wyjdzie z domu, to spóźni się do pracy ! Tak, Hermiona Granger pracowała. Znalazła sobie pracę w kinie, kilka ulic stąd? Brunetka myślała, żeby wrócić na święta do domu. To po prostu taki nawyk, bo zazwyczaj wracała na święta i spędzała je z rodzicami. A może do grudnia się odnajdą ? Jeszcze nie wszystko stracone. Hermiona pobiegła szybko do swojego pokoju i wyciągnęła z szuflady przy biurku pióro oraz pergamin. Zostały jej jeszcze z szóstej klasy. W tym roku nie była jeszcze na zakupach i czym prędzej musi się na nie wybrać. Właśnie, a może jutro by poszła ? I znów się zamyśliła. A czas leci. Wzięła do ręki pióro i nabazgrała na pergaminie kilka słów, że wszystko w porządku, że tęskni i takie tam. Złożyła list i pobiegła na dół, do salonu. Następnie przywiązała go sznureczkiem do stópki Świnki. Poszła jeszcze do kuchni i wyciągnęła z szafki kilka krakersów. Pokruszyła je i dała do zjedzenia sowie. Ta, najedzona wyfrunęła przez okno. Hermiona natomiast popatrzyła znów na zegarek. 16:55. No pięknie, teraz to na pewno się spóźni ! To już kolejne spóźnienie w tym miesiącu ! Szef w końcu wyleje ją za te spóźnienia. Ale jej to teraz nie robi zbyt wielkiej różnicy, ponieważ i tak za tydzień sama będzie musiała porzucić tą pracę. W końcu wraca do Hogwartu ! Wzięła swoją kurtkę do ręki i jednym sprawnym ruchem zamknęła dom na klucz. Następnie poszła w prawą stronę, w kierunku kina. Starała się iść szybko, żeby za bardzo się nie spóźnić . Może wtedy szef nie będzie krzyczał na nią. To mało prawdopodobne, ale Hermiona Granger, ta idealna, poukładana kujonka spóźnia się ! Jak do tego dochodzi ? To chyba kolejna oznaka jej „wielkiej przemiany”. Ostatnimi czasy coś aż za bardzo widać te oznaki, jednak nic nie może na to poradzić. W zawodowym tempie pokonała dwie ulice i już stała w wejściu do Kina „Arsus”.
- Je… jestem ! – Wydyszała Hermiona i podparła się blatu recepcji. Była bowiem zmęczona biegiem.
- No nareszcie ! – Szepnął jej kolega z pracy, Eric. – Szef ma się pojawić za jakieś 30 sekund ! W samą porę. – Uśmiechnął się do niej uwodzicielsko. Ależ ona ma szczęście !
- Witam. – Rozległ się niski, głęboki głos. Do Sali głównej wszedł ich szef, pan Dogs. Był to człowiek wysoki, szczupły, ciemnoskóry. Hermionie trochę przypominał pewnego Ślizgona, a mianowicie Blaise’a Zabiniego. W sumie to całkiem w porządku typ z tego Zabiniego. Zabawny, inteligentny, przystojny, wysportowany, mądry, a co najważniejsze, tolerancyjny. Tak, Zabini to chyba jedyny Ślizgon, który akceptuje osoby pochodzenia mugolskiego. I to chyba między innymi z tego powodu jest raczej lubianym człowiekiem w szkole. Z Hermioną zdołał się zaprzyjaźnić. I ona się z tego cieszyła. Choć jeden członek domu Salazara normalny !
- … Oczywiście, panie Dogs. –Hermiona ocknęła się z zamyślenia.
- A pani, panno Granger ? – Zapytał Dogs. Hermiona stała, jak osłupiała. Wyłączyła się z rozmowy i teraz kompletnie nie wie, o co chodzi ! Popatrzyła nerwowo na Erica. Chłopak tylko kiwał głową. Poruszał cały czas wargami mówiąc bezgłośnie „powiedz tak !”.
- Tak.. – powiedziała niepewnie. Właściciel kina uśmiechnął się.
- Świetnie ! W takim razie proszę przyjść do mnie koło godziny 19:00. Tam wszystko omówimy. – Powiedział i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
- Eric, o co chodziło ? Kompletnie nie wiem, o czym rozmawialiście ! – Panikowała Hermiona.
- Spokojnie Mionka, wszystko jest pod kontrolą. – Uśmiechnął się. – Dogs chciał tylko wiedzieć, czy będziemy kontynuować pracę tutaj. – Odparł całkiem spokojnie. Hermiona natomiast reagowała całkiem odwrotnie.
- CO ?! Ja tu przecież nie mogę pracować dłużej, niż dwa tygodnie ! – Oznajmiła i załamana usiadła na blacie.
- Niby dlaczego nie ? – Zapytał Eric i podszedł szybkim krokiem do koleżanki z pracy, by ją wesprzeć.
- Za dwa tygodnie zaczyna się nowy rok szkolny. – Popatrzyła na niego, jakby to było oczywistą rzeczą.
- No i co w związku z tym ? Przecież jesteś już pełnoletnia i nie musisz chodzić do szkoły. – Powiedział.
- Osiemnaście lat to ja skończę w październiku, a poza tym to nic nie rozumiesz. – Odparła zaniepokojona. Jak ma mu to wyjaśnić, skoro on nie wie, że ona jest czarownicą ?!
- W takim razie mi wyjaśnij. – Zaproponował.
- Nie mogę, nie zrozumiesz tego. – Hermiona dawała najjaśniejsze znaki, że nie chce o tym rozmawiać, jednak Eric nie dawał za wygraną.
- Postaram się zrozumieć.
- Oj no ! Mogę ci powiedzieć TYLKO tyle, że wyjeżdżam na cały rok do internatu, który znajduje się trochę daleko od kina i nie mam możliwości pracy tutaj.
- Chyba cię nie rozumiem Mionka. Masz cudowną pracę w kinie, dobrze ci płacą, możesz oglądać filmy za darmo i świetnie się spisujesz jako pracownica, więc wylanie ci nie grozi. Po co ci szkoła ? – Spytał zrezygnowany i nie czekając na odpowiedź Hermiony zeskoczył z blatu i poszedł do Sali kinowej nr. 1, w której za chwilę miał się zacząć film.
Hermiona była pewna, że Eric tego nie pojmie. Teraz zastanawiała się, po co w ogóle zaczynała tą rozmowę. Nie powie mu przecież „Nie mogę tu pracować, bo wyjeżdżam na cały rok do magicznej szkoły o nazwie Hogwart. A co ? Nie wspominałam ci, że jestem czarownicą ?”. To nie w jej stylu. Najlepiej będzie, jak zwolni się jeszcze dzisiaj. Tak dla bezpieczeństwa.
- Hermiona !! – Zawołał ktoś przy wyjściu. Gryfonka odwróciła głowę. Jak wielkie było jej zaskoczenie, kiedy w drzwiach zauważyła Blaise’a Zabiniego z uśmiechniętą Pansy Parkinson ? Co najdziwniejsze, mopsica była ubrana całkiem normalnie.
- Cześć Blaise. – Uśmiechnęła się w stronę chłopaka. Nie wiedziała kompletnie, co powiedzieć Pansy.
- Witaj Gran… Hermiono. – Powiedziała nieśmiało Pansy.
- Cześć. – Tylko tyle zdołała z siebie wydusić Hermiona. Była zszokowana, że ta Ślizgonka powiedziała do niej cokolwiek normalnego, a co najdziwniejsze, użyła jej imienia.
- A co ty tutaj robisz ? – Zapytał Blaise. Dla niego ta sytuacja wydawała się być całkiem śmieszna i normalna.
- Pracuję. Ale tylko do dzisiaj. - Odparła trochę bardziej rozluźniona.
- A czemu tylko do dzisiaj ? – Spytała Pansy. Albo ona jest zestresowana, albo Hermiona ma niepoukładane w głowie.
- Wracam do Hogwartu. Muszę zrobić zakupy, kupić nowego futrzaka i ogarnąć dom przed wyjazdem. – Powiedziała spokojnie Hermiona.
- My też wracamy do szkoły ! – Uradował się Blaise. – Bardzo mnie ciekawi, jak będzie wyglądała nasza ostatnia klasa. Ale o tym to za dwa tygodnie. A teraz… skoro tu pracujesz, to może polecisz nam jakiś dobry film ? – Zaproponował ciemnoskóry.
- Najlepiej romantyczne, Blaise ich nienawidzi. – Szepnęła w storę Hermiony Pansy, ale Blaise to usłyszał. I miał usłyszeć.
- Żadnych romantyków ! Jak chcesz, to na takie filmy chodź se z własnym chłopakiem, a nie ze mną ! – Zaprotestował Blaise, a potem zrobił minę dziecka, któremu zabrano zabawkę. Obie dziewczyny zaśmiały się. Po chwili dołączył do nich sam Blaise.
- Tam masz najlepsze filmy tego wieczoru. – Odrzekła Hermiona i ręką wskazała na ścianę, na której były plakaty z filmami granymi dzisiejszego wieczoru.
- Ooo. – Aż zaświeciły mu się oczy na widok całej ściany obsypanej najróżniejszymi propozycjami filmów. – To ja przepraszam drogie panie, idę coś wybrać.
- Jasne. – Rzuciła Pansy, ale nie dodała nic więcej, bo jej towarzysz na dzisiejszy wieczór już zniknął. Między dziewczynami powstała krepująca cisza, którą postanowiła przerwać Hermiona.
- To wy nie jesteście razem ? – Spytała.
- Nie. Blaise to tylko mój przyjaciel, a z tego względu, że oboje nie mieliśmy co dzisiaj robić, to udaliśmy się na film. Ale żeby było ciekawiej, do mugolskiego kina. – Uśmiechnęła się niepewnie. Hermiona także uniosła kąciki ust do góry. – Słuchaj Hermiona, ja wiem, nie zaczęłyśmy najlepiej tej naszej znajomości. Jedyny dzień, kiedy się nie gryzłyśmy, to pierwszy dzień w Hogwarcie, kiedy opowiadałaś mi o zaczarowanym sklepieniu w Wielkiej Sali. Mało było tych „normalnych dni” – pokazała palcami w powietrzu cudzysłów – i … może mogłoby być więcej ? Co ty na to ? Zacząć znajomość od początku z czystą kartą ? Przepraszam za te wszystkie lata. Jejku, nie sądziłam, że to będzie takie trudne… - Zaśmiała się nerwowo. – Więc jak będzie ?
- Zacznijmy od początku. Hermiona jestem. Ale mów mi Miona. – Hermiona wyszczerzyła rząd idealnie białych zębów i wyciągnęła rękę w stronę Pansy. Miło będzie zacząć nową znajomość.
- Pansy, ale mów mi Pan. – Ślizgonka oddała uśmiech i uścisnęła dłoń. Obie dziewczyny zaśmiały się. – A może chciałabyś obejrzeć z nami film ? – Spytała.
- Nie dzięki, jestem w pracy. – Uśmiechnęła się Hermiona.
- A na czym tak właściwie polega praca w kinie ? – Pansy zrobiła minę człowieka głęboko zastanawiającego się nad czymś, na co Hermiona zaśmiała się. Ślizgonka zaraz jej zawtórowała.
- Pracownik w kinie sprzedaje popcorn i bilety oraz pilnuje na Sali podczas filmu, czy nic nikomu nie jest. – Powiedziała Gryfonka. To miło, że kogoś to interesuje.
- Czyli na filmie i tak będziesz ? – Zapytała Pan.
- To zależy na jakim. Na przykład mój kolega z pracy Eric pilnuje teraz na horrorze, a Dafne na romantyku. Ja za 10 minut pilnuję na przygodowym. – Uśmiechnęła się.
- Mam ! –Krzyknął Blaise. – Pansy… - powiedział, kiedy podszedł do dziewcząt – chodźmy na film przygodowy. – Zrobił minę proszącego szczeniaczka. Dziewczyny popatrzyły na siebie i zaśmiały się. Blaise kompletnie nie wiedział, o co chodzi. Czyżby te dwie pogodziły się ? – O co chodzi panienki ?
- Właśnie rozmawiałyśmy o tym z Hermioną, bo ona tam pilnuje. – Wytłumaczyła Pansy i uśmiechnęła się.
- Wy ? Rozmawiałyście ? I to nie wybuchło ? – Zapytał poważnie śmiertelnie.
- Wybuchło ? – Zaśmiała się Hermiona.
- No wybuchło. Bum. – Na tą uwagę cała trójka wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Jak widzisz, jesteśmy całe i zdrowe. I pogodzone na dodatek. – Wyszczerzyła się Pans.
- Eureka !! Gratuluję postępów, ale jakby nie można było tak od początku. – Pokiwał teatralnie głową Blaise.
- Najwyraźniej nie było nam dane lubić się z Pan od początku. – Uśmiechnęła się Hermiona.
- Dobra, my tu gadu gadu, a film zaraz się zaczyna ! Poprosimy dwa bilety na „Percy Jackson: Sea of Monsters”. – Poprosił Blaise. Hermiona skasowała im bilety i podała do rąk. Całą trójką ruszyli do Sali nr. 4, gdzie leciał wybrany przez Ślizgonów film. W holu natomiast był teraz sam pan Dogs, który, mimo prowadzenia całej tej miejscówki, także pracował. Hermiona pomyślała, że to może być okazja, by mu powiedzieć, że nie przyjdzie dziś wieczorem na umówione spotkanie i że się zwalnia.
- Słuchajcie, ja zaraz do was doję. Muszę porozmawiać z kierownikiem. – Powiedziała Hermiona i wyszła z Sali. Podeszła do Dogsa.
- Hermiona ? A czego ty tu szukasz ? Nie powinnaś być na seansie ? – Spytał zdziwiony kierownik.
- Panie Dogs, czy moglibyśmy porozmawiać chwilkę ? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie Gryfonka.
- Oczywiście, o co chodzi ?
- Chyba nie mogę tutaj dłużej pracować. – Powiedziała otwarcie Hermiona. – Za dwa tygodnie rozpoczynam rok szkolny i wyjeżdżam z miasta. Wrócę dopiero na wakacje. – Wytłumaczyła się.
- Och, rozumiem. Szkoda, bo mimo wszystko dobra z ciebie pracownica. Kiedy masz zamiar odejść ? – Spytał kierownik.
- Muszę zrobić duże zakupy do szkoły i odwiedzić jeszcze kilku znajomych. Bo w końcu nie będziemy widzieć się przez cały rok. Dlatego też dokończę moją zmianę dzisiaj i zakończę pracę w tym miejscu.
- Cóż, nie mogę cię w żaden sposób powstrzymać. W takim razie zawołaj Johna z dwójki, żeby stanął w holu, a ja pójdę wypisać papiery i przygotować odchodne. – Powiedział troszkę zasmucony pan Dogs.
- Dobrze, proszę pana. – Hermiona odeszła od kierownika i poszła do Sali nr. 2, aby zawołać Johna . Ten zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł do holu, Hermiona natomiast poszła do Sali nr.4, gdzie leciał film przygodowy i gdzie pilnowała oraz gdzie byli jej znajomi.
Po seansie Hermiona pożegnała się z wszystkimi pracownikami i poszła do biura pana Dogsa. Tam odebrała zaświadczenie o rezygnacji z pracy i wypłatę oraz odchodne. Zabrała z szafki swoje rzeczy i wyszła z kina. Kiedy wychodziła, miała wrażenie, że zbyt szybko się zwolniła. Przecież o ubiór nie musi się martwić, bo zrobiła mega zakupy z Ginny, a na książki i sowę starczy jej jeden dzień. Zostało jeszcze 12 wolnych. Ale teraz już tego nie odwróci. Wolnym krokiem poszła do domu. Po drodze spotkała znów Blaise’a i Pansy. Co oni mogli tu jeszcze robić ?
- Gdzie się wybieracie ? – Spytała, zwracając tym na siebie uwagę dwójki znajomych.
- Ooo, Hermionka ! Idziemy do Smoka, porywamy go na dziką imprezkę. A ty ? – Spytał Blaise.
- A ja idę do domu. – Uśmiechnęła się.
- A gdzie ty mieszkasz ? – Spytała Pansy.
- Jakimś dziwnym trafem, o czym kompletnie nie wiedziałam, koło babci Malfoya. – Zrobiła zdziwioną minę.
- A więc idziemy w tym samym kierunku. –Odparł Blaise i uśmiechnął się.
Atmosfera w czasie tego spaceru była jedną z przyjemniejszych w towarzystwie Ślizgonów. Pansy próbowała namówić Hermionę na imprezę razem z nimi, ale Gryfonka była nieugięta. Powiedziała, że może innym razem. A wprawdzie to miała ogromną ochotę potańczyć i poszaleć, ale towarzystwo pewnego blondwłosego Ślizgona zmuszało ją do odmowy. Wiedziała, że zacząłby wyzywać ją od najgorszych i popsułby jej humor. Podziękowała grzecznie i weszła do siebie. Zrobiła sobie długą ,odprężającą kąpiel, po czym przebrała się w piżamę, wyszczotkowała zęby i poszła do siebie do pokoju. Położyła się i myśląc o tym, jakie będzie jutro, zasnęła.
- Cześć. – Tylko tyle zdołała z siebie wydusić Hermiona. Była zszokowana, że ta Ślizgonka powiedziała do niej cokolwiek normalnego, a co najdziwniejsze, użyła jej imienia.
- A co ty tutaj robisz ? – Zapytał Blaise. Dla niego ta sytuacja wydawała się być całkiem śmieszna i normalna.
- Pracuję. Ale tylko do dzisiaj. - Odparła trochę bardziej rozluźniona.
- A czemu tylko do dzisiaj ? – Spytała Pansy. Albo ona jest zestresowana, albo Hermiona ma niepoukładane w głowie.
- Wracam do Hogwartu. Muszę zrobić zakupy, kupić nowego futrzaka i ogarnąć dom przed wyjazdem. – Powiedziała spokojnie Hermiona.
- My też wracamy do szkoły ! – Uradował się Blaise. – Bardzo mnie ciekawi, jak będzie wyglądała nasza ostatnia klasa. Ale o tym to za dwa tygodnie. A teraz… skoro tu pracujesz, to może polecisz nam jakiś dobry film ? – Zaproponował ciemnoskóry.
- Najlepiej romantyczne, Blaise ich nienawidzi. – Szepnęła w storę Hermiony Pansy, ale Blaise to usłyszał. I miał usłyszeć.
- Żadnych romantyków ! Jak chcesz, to na takie filmy chodź se z własnym chłopakiem, a nie ze mną ! – Zaprotestował Blaise, a potem zrobił minę dziecka, któremu zabrano zabawkę. Obie dziewczyny zaśmiały się. Po chwili dołączył do nich sam Blaise.
- Tam masz najlepsze filmy tego wieczoru. – Odrzekła Hermiona i ręką wskazała na ścianę, na której były plakaty z filmami granymi dzisiejszego wieczoru.
- Ooo. – Aż zaświeciły mu się oczy na widok całej ściany obsypanej najróżniejszymi propozycjami filmów. – To ja przepraszam drogie panie, idę coś wybrać.
- Jasne. – Rzuciła Pansy, ale nie dodała nic więcej, bo jej towarzysz na dzisiejszy wieczór już zniknął. Między dziewczynami powstała krepująca cisza, którą postanowiła przerwać Hermiona.
- To wy nie jesteście razem ? – Spytała.
- Nie. Blaise to tylko mój przyjaciel, a z tego względu, że oboje nie mieliśmy co dzisiaj robić, to udaliśmy się na film. Ale żeby było ciekawiej, do mugolskiego kina. – Uśmiechnęła się niepewnie. Hermiona także uniosła kąciki ust do góry. – Słuchaj Hermiona, ja wiem, nie zaczęłyśmy najlepiej tej naszej znajomości. Jedyny dzień, kiedy się nie gryzłyśmy, to pierwszy dzień w Hogwarcie, kiedy opowiadałaś mi o zaczarowanym sklepieniu w Wielkiej Sali. Mało było tych „normalnych dni” – pokazała palcami w powietrzu cudzysłów – i … może mogłoby być więcej ? Co ty na to ? Zacząć znajomość od początku z czystą kartą ? Przepraszam za te wszystkie lata. Jejku, nie sądziłam, że to będzie takie trudne… - Zaśmiała się nerwowo. – Więc jak będzie ?
- Zacznijmy od początku. Hermiona jestem. Ale mów mi Miona. – Hermiona wyszczerzyła rząd idealnie białych zębów i wyciągnęła rękę w stronę Pansy. Miło będzie zacząć nową znajomość.
- Pansy, ale mów mi Pan. – Ślizgonka oddała uśmiech i uścisnęła dłoń. Obie dziewczyny zaśmiały się. – A może chciałabyś obejrzeć z nami film ? – Spytała.
- Nie dzięki, jestem w pracy. – Uśmiechnęła się Hermiona.
- A na czym tak właściwie polega praca w kinie ? – Pansy zrobiła minę człowieka głęboko zastanawiającego się nad czymś, na co Hermiona zaśmiała się. Ślizgonka zaraz jej zawtórowała.
- Pracownik w kinie sprzedaje popcorn i bilety oraz pilnuje na Sali podczas filmu, czy nic nikomu nie jest. – Powiedziała Gryfonka. To miło, że kogoś to interesuje.
- Czyli na filmie i tak będziesz ? – Zapytała Pan.
- To zależy na jakim. Na przykład mój kolega z pracy Eric pilnuje teraz na horrorze, a Dafne na romantyku. Ja za 10 minut pilnuję na przygodowym. – Uśmiechnęła się.
- Mam ! –Krzyknął Blaise. – Pansy… - powiedział, kiedy podszedł do dziewcząt – chodźmy na film przygodowy. – Zrobił minę proszącego szczeniaczka. Dziewczyny popatrzyły na siebie i zaśmiały się. Blaise kompletnie nie wiedział, o co chodzi. Czyżby te dwie pogodziły się ? – O co chodzi panienki ?
- Właśnie rozmawiałyśmy o tym z Hermioną, bo ona tam pilnuje. – Wytłumaczyła Pansy i uśmiechnęła się.
- Wy ? Rozmawiałyście ? I to nie wybuchło ? – Zapytał poważnie śmiertelnie.
- Wybuchło ? – Zaśmiała się Hermiona.
- No wybuchło. Bum. – Na tą uwagę cała trójka wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Jak widzisz, jesteśmy całe i zdrowe. I pogodzone na dodatek. – Wyszczerzyła się Pans.
- Eureka !! Gratuluję postępów, ale jakby nie można było tak od początku. – Pokiwał teatralnie głową Blaise.
- Najwyraźniej nie było nam dane lubić się z Pan od początku. – Uśmiechnęła się Hermiona.
- Dobra, my tu gadu gadu, a film zaraz się zaczyna ! Poprosimy dwa bilety na „Percy Jackson: Sea of Monsters”. – Poprosił Blaise. Hermiona skasowała im bilety i podała do rąk. Całą trójką ruszyli do Sali nr. 4, gdzie leciał wybrany przez Ślizgonów film. W holu natomiast był teraz sam pan Dogs, który, mimo prowadzenia całej tej miejscówki, także pracował. Hermiona pomyślała, że to może być okazja, by mu powiedzieć, że nie przyjdzie dziś wieczorem na umówione spotkanie i że się zwalnia.
- Słuchajcie, ja zaraz do was doję. Muszę porozmawiać z kierownikiem. – Powiedziała Hermiona i wyszła z Sali. Podeszła do Dogsa.
- Hermiona ? A czego ty tu szukasz ? Nie powinnaś być na seansie ? – Spytał zdziwiony kierownik.
- Panie Dogs, czy moglibyśmy porozmawiać chwilkę ? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie Gryfonka.
- Oczywiście, o co chodzi ?
- Chyba nie mogę tutaj dłużej pracować. – Powiedziała otwarcie Hermiona. – Za dwa tygodnie rozpoczynam rok szkolny i wyjeżdżam z miasta. Wrócę dopiero na wakacje. – Wytłumaczyła się.
- Och, rozumiem. Szkoda, bo mimo wszystko dobra z ciebie pracownica. Kiedy masz zamiar odejść ? – Spytał kierownik.
- Muszę zrobić duże zakupy do szkoły i odwiedzić jeszcze kilku znajomych. Bo w końcu nie będziemy widzieć się przez cały rok. Dlatego też dokończę moją zmianę dzisiaj i zakończę pracę w tym miejscu.
- Cóż, nie mogę cię w żaden sposób powstrzymać. W takim razie zawołaj Johna z dwójki, żeby stanął w holu, a ja pójdę wypisać papiery i przygotować odchodne. – Powiedział troszkę zasmucony pan Dogs.
- Dobrze, proszę pana. – Hermiona odeszła od kierownika i poszła do Sali nr. 2, aby zawołać Johna . Ten zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł do holu, Hermiona natomiast poszła do Sali nr.4, gdzie leciał film przygodowy i gdzie pilnowała oraz gdzie byli jej znajomi.
Po seansie Hermiona pożegnała się z wszystkimi pracownikami i poszła do biura pana Dogsa. Tam odebrała zaświadczenie o rezygnacji z pracy i wypłatę oraz odchodne. Zabrała z szafki swoje rzeczy i wyszła z kina. Kiedy wychodziła, miała wrażenie, że zbyt szybko się zwolniła. Przecież o ubiór nie musi się martwić, bo zrobiła mega zakupy z Ginny, a na książki i sowę starczy jej jeden dzień. Zostało jeszcze 12 wolnych. Ale teraz już tego nie odwróci. Wolnym krokiem poszła do domu. Po drodze spotkała znów Blaise’a i Pansy. Co oni mogli tu jeszcze robić ?
- Gdzie się wybieracie ? – Spytała, zwracając tym na siebie uwagę dwójki znajomych.
- Ooo, Hermionka ! Idziemy do Smoka, porywamy go na dziką imprezkę. A ty ? – Spytał Blaise.
- A ja idę do domu. – Uśmiechnęła się.
- A gdzie ty mieszkasz ? – Spytała Pansy.
- Jakimś dziwnym trafem, o czym kompletnie nie wiedziałam, koło babci Malfoya. – Zrobiła zdziwioną minę.
- A więc idziemy w tym samym kierunku. –Odparł Blaise i uśmiechnął się.
Atmosfera w czasie tego spaceru była jedną z przyjemniejszych w towarzystwie Ślizgonów. Pansy próbowała namówić Hermionę na imprezę razem z nimi, ale Gryfonka była nieugięta. Powiedziała, że może innym razem. A wprawdzie to miała ogromną ochotę potańczyć i poszaleć, ale towarzystwo pewnego blondwłosego Ślizgona zmuszało ją do odmowy. Wiedziała, że zacząłby wyzywać ją od najgorszych i popsułby jej humor. Podziękowała grzecznie i weszła do siebie. Zrobiła sobie długą ,odprężającą kąpiel, po czym przebrała się w piżamę, wyszczotkowała zęby i poszła do siebie do pokoju. Położyła się i myśląc o tym, jakie będzie jutro, zasnęła.
***
Dobry wieczór wszystkim ! :) Bardzo chciałam was przeprosić za to, że rozdział jest taki krótki ! Pisałam go całkiem dawno temu i kompletnie nie wiem, jak go "poszerzyć". Jest jaki jest, ale myślę, że jest dla was miłym zaskoczeniem i odmianą. Postaram się, żeby kolejne rozdziały były znacznie dłuższe, niż ten.
Bay :* Miss N. Ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz